Jak trwoga, to do Brukseli


Nasz umiłowany rząd ma wyjątkowe upodobanie do opluwania władz UE i wszelkich europejskich instytucji, ale gdy trzeba zadbać o własny tyłek albo wyciągnąć łapę po kasę, to bez cienia obciachu wysyła pielgrzymki proszalne do Brukseli...

Nie inaczej jest w sprawie naszych stoczni. Nasi rządzący chyba dobrze pamiętają wydarzenia z grudnia 80 i mają niezłego stracha przed stoczniowcami, bo gdy ten "suweren" wkurzy się i przyjedzie z metalowymi narzędziami pod Kancelarię Premiera, to może być początek końca władzy PiS.

Dlatego też, aby nie zaogniać sytuacji na Wybrzeżu, rząd wymyślił plan restrukturyzacji przemysłu stoczniowego. Oczywiście za europejską kasę. Problem tylko w tym, że projekt tej restrukturyzacji nie do końca jest zgodny z przepisami unijnymi - chodzi o stawki VAT i inne prawne duperele. Innymi słowy - Bruksela może zablokować te plany, co raczej nie wyjdzie rządowi na dobre. Okna KPRM źle znoszą kontakt z metalowymi narzędziami.

No i odkręciła się chorągiewka naszych "niezłomnych", co każdą komisję z Brukseli chcieli brać na widły, a uchwałami Rady Europy podcierali sobie d.py. Teraz grzecznie wysyłają do Brukseli pielgrzymkę proszalną, która będzie się starać o akceptację dla projektu ustawy o stoczniach, będzie prosić władze UE o kasę, chętnie przedyskutuje każdy aspekt planów i będzie zabiegać o opinię, że wszystko jest zgodne z przepisami.

Tylko dlaczego, k..wa, jakoś zapomnieli poradzić się w sprawie Trybunału Konstytucyjnego?




Jak trwoga, to do Brukseli Jak trwoga, to do Brukseli Reviewed by ogrodnik.january on 05:53 Rating: 5

Brak komentarzy

Losowy wpis z archiwum