Głosowanie na cztery ręce? A cóż w tym złego?


Potwierdza się teza, że jak czegoś nie wolno, ale bardzo się chce, to można...

Znani z głosowania na cztery ręce parlamentarzyści z ugrupowania Kukiz'15, których nazwisk z rozmysłem nie wspomnę, bo nie warto - wydali oświadczenie, że absolutnie nie złamali prawa, a cała medialna nagonka na nich ma podłoże polityczne. W sumie nie ma się czemu dziwić - wszak robią w polityce, więc czego się spodziewali? Gdyby na cztery ręce mieszali bigos, nagonka byłaby zapewne tylko gastronomiczna. Ale ja nie o tym...

Pożałowania godna linia obrony tych nieszczęśników jest taka, że skoro posłanka Z. działała na wyraźne polecenie i wedle instrukcji posła M., to wszystko jest OK. Miała jego kartę do głosowania, działała za jego wiedzą i po prostu tylko fizjologicznie, własną dłonią, zrealizowała duchowy zamysł swego parlamentarnego kolegi. Taka ręka per procura... Ponoć nie złamali żadnego z przepisów i czują się jak najbardziej w porządku. Przepraszać nie będą. Marszałkowi Kuchcińskiemu również ta sytuacja jakoś specjalnie nie wadziła, gdy podsumowywał wynik głosowania.

I w tym momencie, w przebłysku geniuszu nasunął mi się pomysł, jak usprawnić działanie Sejmu. Skoro zgodnie z nową kulturą parlamentarną można głosować w zastępstwie nieobecnego posła, to przecież można wysłać wszystkich posłów PiS na urlop i zmniejszyć im diety. A swoje karty niech zostawią wybranemu komisyjnie dyżurnemu, który obskoczy wszystkie przyciski. Co za różnica? I tak przecież wszyscy głosują tak jak Prezes każe...




Głosowanie na cztery ręce? A cóż w tym złego? Głosowanie na cztery ręce? A cóż w tym złego? Reviewed by ogrodnik.january on 12:25 Rating: 5

Brak komentarzy

Losowy wpis z archiwum