Co było na Wawelu?


W dniu okrągłej, szóstej rocznicy pogrzebu Lecha Kaczyńskiego na Wawelu znów pojawił się Mroczny Jarosław, aby zbijać polityczny kapitalik na lansowaniu tezy o bohaterskiej, męczeńskiej śmierci brata.

W orszaku Prezesa wzięli udział prominentni członkowie Partii - wicepremierzy rządu, niedowidzący marszałek Sejmu, liczni ministrowie oraz Rysio Czarnecki na dokładkę, Oczywiście z powodu najazdu tak ważnych osobistości Kraków utknął w korkach - wiem, bo musiałem w tym czasie przejechać przez centrum - ale tym razem TV Republika jakoś zapomniała skrytykować destrukcyjny wpływ polityki na ruch uliczny.

W czasie mszy Prezes oraz minister Antoni zaliczyli wspólnie mały odlot, prawdopodobnie mieli jakieś piękne, państwotwórcze widzenie albo bezpośredni przekaz z góry...


Po mszy Prezes w asyście sześciu ochroniarzy (czego on się tak boi?) udzielił wszystkim licznie zgromadzonym trzydziestu pięciu swojego osobistego błogosławieństwa...


...po czym jednym gestem dłoni uciszył rozhisteryzowaną kobietę, zagrzewającą Go do boju słowami "Wiwat Kaczyński, damy radę!". Nie bardzo wiadomo, o co chodziło kobiecinie i czy to nie była przypadkiem prowokacja, ale jak wiadomo, Prezes od lat daje sobie radę bez kobiet, więc i tym razem sobie poradził...


Na skwerze pod Wawelem czekali na Prezesa Tysiąclecia liczni jego zwolennicy - wierni, wytrwali, niezłomni i niereformowalni. Jednym słowem - twarde jądro pisowskiego elektoratu. Wśród nich wyróżniała się delegacja półanalfabetów z Jwanowic (prawdopodobnie chodziło o podkrakowskie Iwanowice)...


Niestety Prezes nie przemówił do tłumu, choć program uroczystości przewidywał takie wystąpienie...


Prawdopodobnie zrejterował, bo wystraszył się pikiety Komitetu Obrony Demokracji, która próbowała przypomnieć mu słowa brata na temat Trybunału Konstytucyjnego...


Pikiety nie wystraszyli się natomiast wyznawcy Prezesa, którzy wyraźnie dawali kodziarzom do zrozumienia, co myślą o ich wichrzycielskiej działalności i jakichś głupich nieważnych cytatach o jakimś głupim i nieważnym Trybunale Konstytucyjnym. Tylko dzięki obecności policji nie doszło do rękoczynów.


Na koniec rozchodzący się tłumek został uraczony z megafonów absurdalną w aktualnej sytuacji politycznej pieśnią Jana Pietrzaka pt. "Żeby Polska była Polską". Hmm... po pół roku sprawowania władzy absolutnej przez PiS Polska wciąż nie jest Polską? Jakoś słabo się starają...




Co było na Wawelu? Co było na Wawelu? Reviewed by ogrodnik.january on 02:05 Rating: 5

Brak komentarzy

Losowy wpis z archiwum