Bruksela na kolanach przeprasza za "zamach stanu"

Uważni obserwatorzy obrad cyrkowych sejmowych na temat Trybunału Konstytucyjnego niewątpliwie zauważyli nagłe zniknięcie uroczej Pani Premier z sali. Jak się dowiadujemy, zniknięcie miało bardzo ważne powody polityczne. Nasza Żelazowa Dama udała się rządowym pociągiem pancernym "PiSMejker" w służbową podróż do siedziby Parlamentu Europejskiego bezpośrednio z Warszawy (z przystankiem na siku we Włoszczowej) do Brukseli.

Misja, a właściwie bojowa ekspedycja Pani Premier ma na celu skarcenie szefa Parlamentu Europejskiego, Martina Schulza, który bezczelnie ośmielił się określić słuszną, potrzebną i wyczekiwaną przez masy społeczne transformację polityczną w Polsce jako "zamach stanu".
Kara będzie dotkliwa. Według poufnych zaleceń prezesa Jarosława, wydanych Beacie Szydło przed wyjazdem, Schulz ma w obecności mediów odszczekać swoje słowa, przyznać, że jest notorycznym erotomanem i chodziło mu nie o żaden "zamach stanu" lecz o "machanie stanikiem". Następnie odziany w pokutną włosienicę Schulz ma za pomocą osobiście ciągnionego pługa jednoskibowego starannie wyorać słowa przeprosin i obszernego sprostowania na trawniku przylegającym do siedziby Parlamentu, biczując się w przerwach pomiędzy akapitami. Napis ma być widoczny z orbity ziemskiej, a w wyoranych bruzdach na wiosnę mają zakwitnąć żonkile, zasadzone przez Schulza w ramach przebłagalnych robót przymusowych.



Co dalej? Beata Szydło nie zamierza próżnować. Zgodnie z informacjami z Kancelarii Premiera RP jutrzejszy plan dnia Pani Premier przewiduje wyjazd "PiSMejkerem" do Moskwy (z przystankiem we Włoszczowej w celu zmiany garsonki na zimową), gdzie Beata Szydło nakrzyczy na Putina i zażąda natychmiastowego wydania wraku prezydenckiego Tu-154, czego przez 5 lat nie udało się dokonać skompromitowanej ekipie rządowej PO. Pani Premier jest tak pewna powodzenia swej misji, że do pociągu zapobiegliwie dołączono kilka wagonów towarowych na szczątki Tupolewa. Triumfalny powrót Żelazowej Damy przewidziany jest na piątek.